Stało się. Wczoraj znów wzięła mnie nieodparta ochota na czekoladę. Na mnóstwo czekolady.
I wydało się, że oprócz przepisoholizmu cierpię również na czekoladoholizm. I mimo, że z kilku powodów powinnam sobie odpuścić, to jednak sięgnęłam do zasobów kulinarnych przepisów Nigelli, jako że ona również znana jest z małych słabostek. I jawnie się do tego przyznaje. Z resztą oglądając jej programy zawsze miałam wrażenie jakby mówiła o mnie.
Tak więc wczoraj skorzystałam z przepisu na muffinki, które wręcz epatowały eksplozją czekolady.